<h2>Na dobry początek ciąży – kwas foliowy ... </h2>
<p>Autorem artykułu jest Netkobiety</p>
<br />
Pracujesz, studiujesz i zupełnie nie myślisz o macierzyństwie. Niestety, życie płata nam czasem figle i pełne jest, nie zawsze oczekiwanych w danym momencie, niespodzianek.
<p>Pracujesz, studiujesz i zupełnie nie myślisz o macierzyństwie. Mamy na to czas – dobrze jest najpierw skończyć <a href="http://www.netkobiety.pl/f21.html" target="_blank">studia i edukację</a>, znalezć dobrą pracę i rozpocząć <a href="http://www.netkobiety.pl/f9.html" target="_blank">karierę,</a> kupić mieszkanie, zadbać o zdrowie i upewnić się czy nasz partner jest odpowiednim kandydatem na ojca naszego dziecka. Współczesne kobiety mają na ogół wszystko bardzo precyzyjnie zaplanowane. Niestety, życie płata nam czasem figle i pełne jest, nie zawsze oczekiwanych w danym momencie, niespodzianek.</p>
<p>Czasami bywa tak, że macierzyństwo i <a href="http://www.netkobiety.pl/f6.html" target="_blank">ciąża</a> są dla nas bardzo dużym zaskoczeniem. Jak podają statystyki – większość ciąż w Polsce jest nieplanowana, a przyszłe mamy dowiadują się o tym, że są w ciąży na ogół dopiero około 4-6 tygodnia. Jest to o tyle niebezpieczne, że w tym okresie tak mózg jak i rdzeń kręgowy dziecka – są już ukształtowane. Z brakiem świadomości o tym, że jesteśmy w ciąży może więc wiązać się szereg niebezpieczeństw.</p>
<p>Jak nie dać się zaskoczyć ? Jak zminimalizować wszelkie ryzyko gdy zawiedzie nas <a href="http://www.netkobiety.pl/f19.html" target="_blank">antykoncepcja hormonalna lub naturalna</a> ? Najlepiej dmuchać na zimne i zawczasu zaopatrzyć sie w kwas foliowy. Zażywanie kwasu foliowego pomaga bowiem uchronić przyszłe dziecko przed ciężkimi wadami wrodzonymi układu nerwowego, wadami cewy nerwowej ( wady cewy nerwowej: bezmózgowie czy rozszczep kręgosłupa powstają na samym początku ciąży – około 3 tygodnia ), a także przed wadami serca.</p>
<p>Dobrze wiedzieć, o tym, że chociaż kwas foliowy występuje w zielonych i pomarańczowych warzywach ( np. szpinak, sałata, brokuły, pomarańcze, banany, pomidory ) badania naukowe stwierdzają też, że kwas foliowy uzyskany z pożywnienia jest przyswajalny przez nasz organizm tylko w 50%. Kwas foliowy w tabletkach jest natomiast przyswajalny w 100 %.</p>
<p>Poza dobrym wpływem na rozwój dziecka, kwas foliowy wpływa też fantastycznie na <a href="http://www.netkobiety.pl/f32.html" target="_blank">zdrowie kobiety</a>. Kwas foliowy poprawia nasz nastrój i pomaga uzyskać spokojny sen. Dodatkowo kwas foliowy uczestniczy w syntezie hormonów szczęścia – możemy więc zyskać dzięki jego suplementacji dobre samopoczucie i porcję pozytywnej energii i optymizmu na co dzień. </p>
<p> </p>
<p> </p>
<p> </p>
<p> </p>
---
<p>Vausti Veir <a href='http://netkobiety.pl'>Netkobiety - eksperckie forum dla kobiet</a></p>
Artykuł pochodzi z serwisu <a href="http://artelis.pl/">www.Artelis.pl</a>
moje dziecko
sobota, 18 czerwca 2011
piątek, 17 czerwca 2011
Oswoić atopowe zapalenie skóry - darmowy fragment
Autorem artykułu jest Agnieszka Kądziołka
Jestem mamą 4-letniego Kuby i prawie rocznego Bartka. Chłopaki są radosnymi, dobrze rozwijającymi się dzieciakami. Naszym problemem jest jednak AZS, z którym walczymy już prawie 4 lata.
O mnie
Jestem mamą 4-letniego Kuby i prawie rocznego Bartka. Chłopaki są radosnymi, dobrze rozwijającymi się dzieciakami. Naszym problemem jest jednak AZS, z którym walczymy już prawie 4 lata.
Kuba w wieku 3 tygodni dostał potwornej wysypki na buzi. Diagnoza - skaza białkowa. Pediatra kazała mnie - matce karmiącej - - odstawić mleko i jego przetwory oraz najbardziej alergizujące potrawy. Zastosowałam się do tej rady, ale poprawa była znikoma. O skazie nie wiedziałam nic, uczyłam się i eksperymentowałam na własnym dziecku. Popełniłam wiele błędów, których mogłabym uniknąć, gdybym miała tę wiedzę, co mam dzisiaj.
Postanowiłam spisać moje doświadczenia i podzielić się moją wiedzą z innymi Mamami (napisałabym Rodzicami, ale wiem, że to właśnie Mamy bardziej się przejmują zdrowiem dziecka i szukają dobrych rozwiązań) - może dzięki temu inne dzieci szybciej wygrają ze skazą i AZS. Pamiętaj jednak, że nie jestem lekarzem i nie traktuj tego, co piszę w tym ebooku jak wyroczni - nie jest powiedziane, że coś, co pomogło nam, pomoże i Twojemu dziecku. Pamiętaj też, aby nie wprowadzać dziecku żadnych leków na własną rękę – zawsze najpierw poradź się pediatry lub alergologa.
Pamiętaj, że dziecko z AZS powinien zobaczyć lekarz specjalista. Nie wahaj się jednak konsultować z nim moich pomysłów na walkę z tą chorobą.
Powodzenia!
Dodam jeszcze, że młodszy syn, Bartek ma dużo łagodniejszą postać choroby, niż jego starszy brat. Dziś jego skóra jest prawie idealna – dzięki temu, że wiem co robić, żeby taka była.
Dieta eliminacyjna
AZS może być jednym objawem alergii pokarmowej. W pierwszej kolejności podejrzenia padają na mleko krowie. Dziecko karmione mlekiem sztucznym dostanie mleko sojowe (Bebiko sojowe, Humana SL, Isomil, Prosobee, Bebilon sojowy) lub mieszankę mlekozastępczą (Nutramigen, Bebilon Pepti, Bebilon Amino). Mieszanki te nieładnie pachną, są też niesmaczne – niektóre dzieci nie chcą ich pić, ale są też takie, które się nimi zajadają ze smakiem.
Mój Kuba zaczynał od mleka sojowego Isomil, na początku nim pluł, zmniejszyłam więc ilość miarek, dodawałam mu do niego kaszkę smakową i Sinlac (kaszka z Nestle na bazie ryżu i mączki chleba świętojańskiego). Potem stopniowo zwiększałam ilość sypanego mleka, aż do zalecanej ilości.
Po jakimś czasie mleko to przestało nam służyć - Kuba miał bardzo suchą skórę - zmieniliśmy je na Humanę SL. Muszę przyznać, że było ono dużo smaczniejsze, ale z niego też musieliśmy zrezygnować. Nutramingen nam zupełnie nie służył (dziecko miało problemy z brzuszkiem). Ostatecznie przyjął się Bebilon Pepti.
Sytuacja się komplikuje, gdy dziecko jest karmione piersią - razem z pokarmem matki dziecko dostaje alergeny, które zjadła jego rodzicielka. W takiej sytuacji lekarze zalecają matce karmiącej przejść na dietę eliminacyjną i unikać najczęstszych alergenów.
Dietę eliminacyjną wprowadza się po to, by organizm 'zapomniał', że dany produkt go uczula (to duże uproszczenie, ale o to w gruncie rzeczy chodzi).
Dieta eliminacyjna polega na tym, że matka karmiąca (i/lub dziecko) odstawia wszystkie podejrzane produkty, a zostawia rzeczy potencjalnie najmniej uczulające. Na efekty diety należy poczekać 2-3 tygodnie – tyle potrzeba, aby organizm oczyścił się z alergenów. Po tym czasie skóra powinna się wygładzić, a wysypka zniknąć. Jeśli jednak zmiany skórne nadal się utrzymują, oznacza to, że dziecko nadal otrzymuje w pokarmie coś, co mu szkodzi lub uczula je coś z powietrza. W takim wypadku należy dalej szukać winowajcy i jeszcze raz przyjrzeć się diecie, ze specjalną dbałością o szczegóły.
Podstawowe alergeny
Do najczęstszych alergenów zaliczamy:
* mleko krowie i jego przetwory
* jajka kurze
* ziarna zbóż zawierające w otoczce gluten
* orzechy, w tym orzechy arachidowe, ziemne, włoskie, a także wiórki kokosowe
* soja i produkty sojowe
* niektóre owoce
* miód
* warzywa
* kakao i czekolada
* ryby, skorupiaki
* konserwanty i barwniki
* zioła
* laktoza
Mleko krowie i jego przetwory
Jeśli podejrzewasz, że Twojemu dziecku szkodzi białko mleka krowiego, nie możecie jeść NICZEGO, co zawiera to białko. Nawet śladowe jego ilości mogą powodować reakcję organizmu i zmiany skórne. Zapomnij o podjadaniu – tylko kęs serniczka, tylko łyk kawy z mlekiem od męża, tylko oblizanie łyżeczki z lodów – wówczas wszelkie wyrzeczenia pójdą na marne, a na efekty diety będziesz czekać dłużej.
Nie wolno Ci jeść jogurtów, serów, masła, śmietany, kefiru, maślanki.
Zamiast masła możesz używać margaryny bezmlecznej - do smarowania może to być Rama Olivio (uwaga, zawiera barwnik - kurkuminę), zielona Finea (uwaga, zawiera lecytynę, najprawdopodobniej sojową), Benecol lub inna – ale koniecznie sprawdź skład (producenci zmieniają skład co jakiś czas, więc warto kontrolnie sprawdzać etykietki). Zwróć uwagę na serwatkę – to też białka mleka.
U nas sprawdziła się Rama Olivio - nie należy ona do najtańszych margaryn, ale ma znośny smak i wydaje się dobrze tolerowana przez alergików. Gdy Kuba był malutki, używałam margaryny bezmlecznej Nova. Kuba miał wówczas paskudnego liszaja na szyjce. Nijak nie mogliśmy go wyleczyć – liszaj uparcie powracał. Kiedyś przypadkowo kupiłam inną margarynę do smarowania chleba, gdyż Novej nie było w sklepie - liszaj zniknął raz na zawsze :)
Przy lżejszych postaciach alergii można używać masła sklarowanego. Klarowanie masła polega na oddzieleniu tłuszczu od białka i zebraniu tego białka. Podgrzewa się masło do temperatury ok. 50 st, na wierzch wypływa biała piana – to właśnie jest białko, które należy zebrać i wyrzucić. Uwaga, w tak przygotowanym maśle mogą zostać śladowe ilości białka. Pamiętaj, aby użyć masła dobrej jakości, z dużą zawartością tłuszczu (ponad 82%) i bez zbędnych barwników i dodatków (np. czerwone Łaciate).
Do pieczenia możesz używać margaryny bezmlecznej – np. Maryna. Niestety, ale musisz zrezygnować z kupnych ciast lub pieczonych przez rodzinę/znajomych. Często zarzekają się oni, że nie dodali do ciasta mleka, a potem się okazuje, że dali 'troszeczkę' masła czy margaryny mlecznej lub wysmarowali blachę niedozwolonym tłuszczem.
Do smażenia używaj oliwy z oliwek lub oleju z pestek winogron, dobrze sprawdza się także Planta.
Gdy przeszłam na dietę bezmleczną zaczęłam dokładnie czytać etykietki ze składem produktów. Jakie było moje zdziwienie, gdy zdałam sobie sprawę, w jak dużej grupie produktów jest mleko, serwatka lub kazeina.
Ciasteczka, wafelki, drożdżówki, bułeczki maślane, grahamki, chleb tostowy, lody, czekolada mleczna, cukierki mleczne (w tym krówki, toffi, irysy), gotowe gofry i naleśniki – to wszystko musi zniknąć z Twojej diety oraz diety Twojego dziecka.
Zwróć szczególną uwagę na pieczywo – na pierwszy rzut oka wydaje się bezpieczne, ale lepiej mieć pewność. Ja dzwoniłam do piekarni (numer telefonu miałam z naklejki na chlebie), aby się dowiedzieć, czy w chlebie, który jem na co dzień nie ma mleka ani jego przetworów. Mleka nie było, ale pani po drugiej stronie linii była bardzo zdziwiona :)
Wyeliminowanie słodyczy nie było dla mnie wielkim problemem, - można bez nich żyć :) (zresztą znalazłam parę ciasteczek bez mleka - czerwone Digestive, biszkopty, pierniczki, w chwilach kryzysu ratowałam się paluszkami, chałwą, sezamkami, gorzką czekoladą i suszonymi owocami – jeśli dziecko nie jest uczulone na żadne z tych produktów, nie ma powodu, dla którego miałabyś sobie ich odmawiać).
Problem stanowiły dla mnie dodatki do chleba, a właściwie ich brak - wędliny ciężko zastąpić czymś innym (szczególnie gdy sery też są zakazane). Do większości z nich dodaje się białka mleka lub sojowe, nie mówiąc o konserwantach i ulepszaczach.
Napisałam nawet maila do Morlin, poprosiłam ich o listę wędlin. które nie zawierają mleka i soi (Kuba też był na nią uczulony) - lista ta była bardzo krótka niestety.
W przypadku eliminacji mleka, dobrze też odrzucić całą resztę krowy – czyli wołowinę i cielęcinę. Te rodzaje mięs są często dodawane do kiełbas i pasztetów, więc są one kolejną rzeczą na liście zakazanych produktów.
Najlepiej nastawić się tutaj na własną produkcję wędlin (wbrew pozorom nie jest to takie trudne – można upiec schab lub karkówkę w 'foliowym piekarniku' lub samodzielnie zrobić pasztet). Wyjściem awaryjnym jest sklep z żywnością ekologiczną – można poprosić panie ekspedientki o etykietki z wędlin i znaleźć najbezpieczniejszy produkt.
Podczas pieczenia i gotowania, mleko można często zastąpić wodą, a zupę zagęszczać startym ziemniakiem lub żółtkiem. Możesz też używać mieszanki mlekozastępczej, mleka sojowego lub ryżowego – ale uwaga, mleko to zmienia smak potraw w charakterystyczny sposób.
Możesz spróbować wprowadzić mleko kozie zamiast krowiego – nie zawsze jednak to się udaje – zawarte w nim białka są bardzo podobne do tych krowich i często dzieci się na nie uczulają.
Pamiętaj, że będąc na diecie bezmlecznej musisz uzupełniać wapń. Ale tu możesz wpaść w kolejną pułapkę – dodatki smakowe w wapnie musującym też lubią uczulać. Najbezpieczniej kupić wapno bezsmakowe lub w tabletkach.
I jeszcze jedna pułapka – preparaty stosowane przy kuracjach antybiotykowych takie jak Lakcid, Trilac i Lacidofil są produkowane przy użyciu serwatki, więc nie mogą być stosowane u dzieci uczulonych na białko mleka krowiego. Możesz jednak bezpiecznie stosować Enterol 250.
Jak skorzystać z wiedzy zawartej w pełnej wersji ebooka?
Więcej sprawdzonych porad jak pomóc dziecku z atopowym zapaleniem skóry znajdziesz w pełnej wersji ebooka.
Zapoznaj się z opisem na stronie:
http://azs.zlotemysli.pl/azs.php
Jak skutecznie pomóc dziecku z AZS?
---
Oswoić atopowe zapalenie skóry - praktyczny poradnik dla rodziców dzieci z AZS
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
czwartek, 16 czerwca 2011
Dziecierezada
Autorem artykułu jest Krzysztof Piotr Kina
Dziecko to nie moda, dobry gadżet, najwyższe dobro czy zło konieczne. Dziecko to nowa ludzka istota, która wnosi w życie rodziców i społeczeństwa nowe siły. To zwierciadło tego czym jest rodzina i cała społeczność. Rodzicielstwo...
Dziecko - towar jak wszystko inne?
Dziecko w naszym społeczeństwie stało się teraz dobrem najwyższym. Towarem luksusowym, który jest w zasięgu każdej kobiety. Można śmiało powiedzieć, że jest moda na dziecko, ale też trzeba zauważyć, że to chodzi o małe dziecko. Niemowlaka. Jeszcze modniej jest być w ładnej ciąży, chodzić dumnie z wielkim brzuchem, a jednak mieścić się w strój kąpielowy i wciąż być sexy i pięknie wyglądać na rozbieranych zdjęciach... Społeczeństwo oszalało na punkcie dzieci. Moda przyszła pewnie znów zza oceanu – z Hollywood. Przemysł zwietrzył rynek i go rozdmuchał... Można by powiedzieć, że obecna moda na dzieci jest wynikiem tego, że jakaś grupa marketingowców stwierdziła: dobra, to teraz zarabiamy na dzieciach. Tu znów ta moja paranoja się odzywa, ale wygląda to trochę na sztucznie i marketingowo nadmuchany balon.
I wszystko by było dobrze - no, może to przeludnienie nie jest zbyt dobre, ale biorąc pod uwagę, że i tak mamy niż demograficzny w porównaniu z Indiami czy Chinami to dobrze, że się rodzi dużo nowych obywateli. Jednak problem jest taki, że dzieci czują taką intencje i nie są z niej zadowolone. Nie dziwne, też bym nie był – jestem wynikiem małpowanej mody… super! A po za tym… cała instytucja rodzinna i jej hierarchia została postawiona na głowie. Dawniej, wcale nie tak dawno temu, dziecko nie stało na piedestale. Dawniej dziecko było dzieckiem. Znało swoje miejsce w szeregu. Wiedziało, że przed dorosłych się nie wychodzi. "Dzieci i ryby głosu nie mają", „Nie wychodź przed starszych” te i inne podobne porzekadła umiejscawiały jednoznacznie dziecko w społeczeństwie i z tego płynął pokój, bo wszyscy wiedzieli, co jest słuszne, a co nie. A teraz...? Teraz widok rozhisteryzowanego dzieciaka, który wrzaskiem wymusza na przestraszonych rodzicach swoją wolę, to coraz częstszy obrazek. Bezstresowe wychowanie bokiem nam wychodzi.
Pewna pani jechała tramwajem ze swym dzieciaczkiem. Dziecię to kopało w fotel przed nim z siedzącym starszym panem do tego wrzeszczało, skakało - zachowywało się obrzydliwie. Na uwagi od pasażerów, aby mama przemówiła swemu dziecku do rozsądku, ona odparła "ono jest wychowywane bezstresowo " Na to jeden z pasażerów, młody chłopak wyjął gumę z ust i przykleił dzieciakowi do czoła mówiąc oburzonej mamie: „ja też byłem bezstresowo wychowywany".
Dzieciak zawsze dąży do poznawania granic. Do poznania dobrego i złego. Co mu wolno, a co nie. Jeżeli rodzic tego nie wyznaczy, to społeczeństwo będzie musiało. Tylko, że rodzice zrobią to w domu, a społeczeństwo w więzieniu. A w tym przypadku to mama była dysfunkcyjna. Dzieciak jest dzieckiem kopiuje rodziców.
Dziecko trzeba wychowywać a nie chować. Dziecko to nie lalka, nie gadżet, którym możemy się pochwalić przed znajomymi. Dziecko to i wielki obowiązek i też wielki przywilej. To coś, co jedni dostają zupełnie będąc do tego nieprzygotowanym. Sprawia to, że nie szanują tego daru, jest to dla nich smutny obowiązek i kara a to się źle odbija na wszystkich. Inni z kolei walczą o to długo i wytrwale, skrajnie nawet wpadają w obsesję i później, przez to, że tak długo walczyli kaleczą to dziecko. Im ktoś dłużej czekał na dziecko. Im ktoś bardziej go pragnie tym bardziej jest później zaślepiony tym dzieckiem. Nie widzi obiektywnie jego zachowania. Stawia je ponad wszystko i wszystkich. Wszystko akceptuje, na wszystko pozwala - tak zwana "małpia miłość". Później takie dzieci odbijają w drugą stronę i same nie bardzo się interesują dziećmi, jeśli je mają. Uważają taki stan rzeczy za lepszy niż ustawiczne nadskakiwanie. Sytuacja jest rozchwiana dotąd aż któreś pokolenie wyrówna sytuację tworząc normalną rodzinę.
Dziecko, aby się prawidłowo rozwijać musi czuć, że jest w silnym, kochającym się związku dwojga dorosłych ludzi. Ci ludzie - rodzice powinni kochać i adorować przede wszystkim siebie na wzajem. NIGDY DZIECKO NIE MOŻE STAĆ SIĘ WAŻNIEJSZE NIŻ KTÓRYŚ ZE RODZICÓW. Jeżeli tak się stanie to wszyscy na tym będą cierpieć. Często jest nawet tak, że dziecko staje się ważniejsze niż oboje rodziców! Dziecko dobrem najwyższym! Rodzice zabiegają o względy dziecka, rywalizują jedno przed drugim aby w oczach dziecka wyjść lepiej… To jakaś jawna paranoja i dywersja dla instytucji zwanej rodziną! Nie może tak być. Naturalną hierarchią rodzinną jest od najstarszego do najmłodszego. To senior rodu ma pierwszeństwo. To jemu należy się bezwzględny szacunek. Jasne. Szacunek pojawia się niejako automatycznie, gdy ten senior jest mądrym i świadomym człowiekiem, ale nawet, jeśli taki nie jest, to młody ma obowiązek szanować swego rodzica. Bo dzięki niemu żyje…
"Czcij ojca swego i matkę swoją" to jedno z pierwszych przykazań w dekalogu. Ono jest ważniejsze od "nie zabijaj"... To nie przypadek. Jeżeli nie będzie tego szacunku, jeżeli ta hierarchia zostanie zaburzona zawali się całe społeczeństwo. Dzieci wystąpią przeciwko rodzicom. Zbuntują się przeciw temu, że rodzice nie przekazali im prawidłowej nauki. Sami się zabijemy, jako społeczeństwo. I to nie jest winą dzieci, że takie są tylko jest wina dorosłych, którzy nie potrafią im przekazać dobrych postaw. A Ci z kolei wyprani z dobrych wzorców, okradnięci ze swej świętości, z wszelkiego sacrum, krążą coraz bliżej świecy… jak ćmy… jak rybki zwabione przez głębinowego stwora kuszącego swym światełkiem. To jest właśnie nasza społeczna demokracja – teoretyczne rządy większości. Te rządy wyprały społeczeństwo z zabobonu – fakt, ale też i ze swej tożsamości. Zdewaluowały naszą wartość do intelektualnych maszynek konsumpcyjnych. A dziecko to bardzo dobry i łatwy do manipulacji konsument…
Dzieci rządzą rodzicami. Oglądając „Super Nianię” można się za głowę złapać… ta Niania nie wychowuje w sumie dzieci tylko rodziców. Dzieci i to jak są wychowane SĄ WYNIKIEM postaw, jakie panują w domu. Jeżeli rodzice się nie kochają, jeśli nie mają swej siły, jeżeli się boją, jeśli stawiają dzieci wyżej niż partnera i ich związek, to dzieci im to wykrzykują. Wykrzykują to poprzez swe nieznośne zachowanie. W takiej rodzinie nie ma zdrowego przepływu energii. Dzieci nie zakładają własnych rodzin, bo mają fatalny wzorzec rodzinny. Dysfunkcyjna rodzina teoretycznie sama wyginie.
ADHD, tak częste ostatnio wśród dzieci jest raczej chorobą rodziców. To rodzice cierpią. Dziecko tylko wyświetla efekt tych zaburzeń. Lecząc ADHD należało by zacząć od rodziców. Ta choroba jest wynikiem ich nieumiejętnością zaakceptowania życia takim jakie ono jest. Jest wynikiem zaniedbania i brakiem ich umiejętności wychowywania SIEBIE i swego dziecka. Choroba fizyczna zawsze jest poprzedzona psychologiczno-duchowym zaburzeniem. Ta choroba to przejęty przez dziecko strach swoich rodziców. Może to być też wynik ich rywalizacji, walki ze sobą – na przykład przy rozpadzie związku… Ściąga ono na siebie niezdrowe energie strachu, nienawiści czy gniewu jakie panują między rodzicami. Ono dosłownie przesiąka tymi wibracjami. Następują zmiany na poziomie fizycznym i lekarz diagnozuje ADHD i zapisuje dziecku pigułki bądź terapię, a to trzeba by rodzicom się przyjrzeć czy czasem ich światopogląd nie jest podszyty strachem, który tak właśnie małego człowieka przeraża.
Każde niedobre, nieznośne czy złośliwe zachowanie naszych pociech, to ich krzyk do nas: „Hej! Co jest?! Dlaczego mnie nie kochasz? Dlaczego nie kochasz mego drugiego rodzica? Dlaczego się kłócicie? Dlaczego się nie szanujecie? Dlaczego….? Boję się… to przeze mnie pewnie… nie spełniłem waszych oczekiwań… coś ze mną nie tak… to przeze mnie się tak męczycie… boję się….” Dzieciak w tym momencie albo robi atak albo się wycofuję – tak czy owak następuję dysfunkcja, zachwianie rozwoju. Zapada się w siebie, nie rozwija się, jest cały poblokowany, pohamowany albo wręcz przeciwnie. Zaczyna aktywnie, nad aktywnie działać, starać się coś zmienić. Nie ma czasu na dzieciństwo, zmuszony jest działać. Ale jest dzieckiem, podejmuje dziecinne decyzje, choć ich skutki trwają zazwyczaj do końca życia… Wszystko, dlatego, że rodzicom się odwidziała zabawa w dom, odwidziało się im partnerstwo. Wszystko, dlatego, że ONI NIE WIDZIELI, DLACZEGO SIĘ POBIERAJĄ I DECYDUJĄ NA DZIECKO… przecież wszyscy tak robią, to takie naturalne…
Tak, naturalne, ale obecne czasy wymagają od nas ŚWIADOMYCH wyborów i decyzji, wszystko, co nieświadome zostanie zwrócone do poprawki. A decyzja bycia z kimś i posiadania dzieci to bardzo ważna, życiowa decyzja – uleganie modom to nie zbyt korzystna intencja…
Dziecko jest zwierciadłem rodziny.
Dzieciak pięknie wyświetla to, jakie stosunki panują między rodzicami. Pokaże czy tata szanuję mamę i odwrotnie. Pokażą, jakimi wartościami kierują się rodzice, do czego dążą. Wszystko widać po dzieciach. Dzieci to wizytówki swych rodziców. To ekran, na którym jest wyświetlany obraz z dwóch projektorów – mamy i taty. Jeżeli obrazy są spójne wychodzi piękny, trójwymiarowy obraz. Hologram. A jeżeli projektory pracują nierównomiernie, rywalizują ze sobą, to obraz jest zaburzony. Nie ma trój wymiaru. Powstają cienie.
Niektóre dzieci są otwarte, pełne życia wręcz czasami zbyt absorbujące i wymagające zbytniej uwagi, co może świadczyć o tym, że któryś z rodziców jest mniej dostępny dla dziecka i ono musi w ten sposób zabiegać o jego uwagę lub kopiuje zachowanie któregoś rodzica. Inne dzieci są znów zamknięte i jak by ich nie było. Tu można powiedzieć, że rodzice nie są szczerzy, są wystraszeni lub coś się dzieje nie tak między nimi. Jeżeli dziecko jest świadkiem scen kłótni między rodzicami, nie będzie pogodne i towarzyskie. Będzie się bało o swoją przyszłość. Będzie robiło wszystko, co w swej mocy, aby rodzice byli ze sobą a jeśli się to nie uda to dzieciak przejmie na siebie winę za rozpad małżeństwa.
Jeżeli rodzice są wystraszeni, niepewni siebie w życiu, to przekażą ten wystraszony obraz świata dziecku, a ono je przyjmie całym sobą i żyjąc będzie się starało coś z tym zrobić. Jeżeli mu się uda, to uzdrowi całą rodzinę a jeżeli nie to przekaże to swemu dziecku. Taki jest tego sens.
Dzieciaki są zęzą związku. Zęza to najniższy punkt na statku gdzie zbierają się wszystkie nieczystości. Są jak gąbka wciągająca wszelkie zachowania swych rodziców. Dzieciak, w imię miłości, w imię niepisanych umów, które zostały zawarte przed urodzeniem bierze na siebie to, co między rodzicami się źle dzieje. Bierze jakiś program od jednego ze swych rodziców. Inny od drugiego i spaja z tego koktajl z którym pracuje w życiu. Zdarza się, że jeżeli jest jedno dziecko, a rodzice są pełni swych negatywnych programów, to dzieciak przejmuję dużo od nich obojga…. Jest rozdarty między ojcem, a matką starając się wypełnić wolę swych rodziców…, (dlatego najzdrowiej jest mieć, co najmniej dwoje dzieci)
Często jest tak, że córka przejmuje od mamy jej nierozwiązany program na przykład nieśmiałości i wtedy córka cierpi, jest pokrzywiona emocjonalnie, a matka „oficjalnie” nie wie, dlaczego „jej się dziecko nie udało”…
„W rodzinie nic nie ginie” – można powiedzieć. Każda rodzina porusza się w kręgu pewnych schematów zachowań i stara się je rozwiązywać. Wszystko to jest spięte tak zwaną duszą rodzinną – zgodnie z teorią Holonów. To dość duże wyzwanie, bo wraz z pojawianiem się kolejnych partnerów, łączą się inne rodziny, inne programy. Pracy jest dużo, a świadomości tego… na szczęście też, co raz więcej.
Zbuduj dom, posadź drzewo, spłódź syna.
To wytyczna dla mężczyzny. Trochę się już zdewaluowała i przydałoby się ją wymienić na coś nowszego… Może: „przebudź się, bądź świadom, budź innych” na przykład? Tak właściwie to nie wiemy, dlaczego chcemy tego dzieciaka. Tak, moda oczywiście goni. Status społeczny, „bo już pora”… Gdzieś w podświadomości tkwi też potężny program, który zmusza każdą matkę do tego by przekazała dalej życie. To jest nasza społeczna spuścizna, która mówi o spłacie długu, jaki zaciągnęliśmy wobec społeczeństwa i rodziców rodząc się. Dodatkowo boimy się starości i samotności. Do tego dochodzi powód, że nudzi nam się. Że to fajny bajer mieć dzieciaka. Bo tak fajnie było się bawić lalkami to może i znów będzie fajnie…, Dlatego jest moda na małe dziecko, a nie na to by być dobrym rodzicem by wychowywać odpowiedzialnych i świadomych młodych obywateli. Nie, jest moda na małe dziecko. No, bo przecież jak już mam dom, samochód i pracę no to, co mam dalej robi? Trzeba się rozmnażać wtedy przynajmniej nie będę miał czasu na to by się zajmować głupimi myślami na temat sensu tego wszystkiego.
Jednak w tym wszystkim jest magia. Bo jedno radosne „gugu” Twego bajtla sprawia, że cały świat zaczyna inaczej się kręcić i nawet wszystkie te niezbyt dobre intencje, które sprowadziły dzieciaka do nas są nie istotne,. BO NIE WAŻNE, DLACZEGO I PO, CO I CZY ŚWIADOMIE, WAŻNE, ŻE SPROWADZIŁEŚ NOWEGO CZŁOWIEKA NA ŚWIAT. Teraz tylko dokończ sprawę z najlepszym możliwym skutkiem. Świadomie.
Dzieciak, który rodzi się w nieświadomym polu intencyjnym jest już na dzień dobry sfaulowany, ale też fakt jest taki, że w takim polu, żadna wysoko rozwinięta dusza się nie urodzi. Takie miejsce jest pozostawiane dla tych, co potrzebują tego typu doświadczeń – rodziców i dzieci.
Rodzące się dziecko to najczystsza i najświętsza energia, jaka zstępuję na ziemie. Rodząc się w ciele człowieka wybiera doświadczania wielu ograniczeń w porównaniu z tym, co było zanim się urodziło. Każda rodząca się mała istotka to Czysta Energia Duchowa – Chrystus Boży, który inkarnując się na Ziemi pragnie podwyższyć jej wibrację, jej świadomość, spłacić długi, wnieść coś do ziemskiej społeczności. Każde dziecko, które się rodzi na Ziemi jest darem Światła, darem Boga, Miłości dla wszystkich ludzi. Każdy z nich – nas rodząc się na Ziemi podejmuje się pewnego zadania. Jest to zadanie odpowiednie do poziomu rozwoju danej świadomości. Na początku rozwija ona przede wszystkim siebie, później rodzinę, później społeczność, później ludzkość. To po prostu ewolucja.
Dzieciaki nie rodzą się tylko po to by dołączyć do stada nieświadomych producentów odchodów, tylko po to by wnieść światło – świadomość do swej rodziny i społeczność. Po to by rozświetlić i uszczęśliwić swych rodziców i świat. Po to by ulepszyć sobą – swoją chrystusową świadomością ziemską rzeczywistość, a później, jeśli świadomość pozwoli to i świat cały.
Rodzicu, z jaką świadomością sprowadziłeś swe dziecko na Ziemie? Jaką intencją się kierowałeś? Kierowałaś? Czy chciałeś przekazać dalej ten piękny dar życia czy też coś bardziej egoistycznego Tobą kierowało? Może chciałeś kogoś do siebie dzieckiem przywiązać? Może stwierdziłeś, że to będzie społecznie w porządku? Może tak wypadało lub się opłacało? Może, bo bałeś się o swoją przyszłość? Każdy z tych powodów jest egoistyczny. Nie ma na celu dobra dziecka. Nie ma na celu, dobra naszego ludzkiego kolektywu, społeczeństwa. Mało, kto może myśli o tym, aby jego dzieci robiły coś dobrego dla innych, dla społeczności. Raczej się chce, aby realizowało nasze cele i było szczęśliwe… dobrze, że szczęście odnajdziemy tylko w pracy dla innych, w dobrej relacji ze społeczeństwem. Jesteśmy jedną, ludzką rodziną i teraz się będziemy dostrajać do tej świadomości.
I nie stresuj się, jeśli stwierdziłeś, że któraś z wyżej wymienionych intencji do Ciebie pasuje. To normalne i nie niesie w sobie nic złego. Jest tylko bazą wyjściową do zmian.
To na Ziemi dokonuję się właśnie teraz największy cud w wielomilionowych dziejach Ziemi, jakim jest przebudzenie rodzaju ludzkiego, który myśli, że jest jedyną inteligentną formą życia w Kosmosie. Co się tak ma do Prawdy jak poprzednio wiara w płaską Ziemię.
Mała rybka z zamkniętymi oczkami, myślała, że jest jedyną formą życia w martwym oceanie. Otworzy oczy i zorientuje się, że jest częścią wielkiej ławicy pływającej w nieskończonym oceanie życia.
My teraz na Ziemi budzimy się do nowej świadomości. Każda z tych rybek, które przychodzą na naszą Ziemie zasypiają, popadając dobrowolnie w sen nieświadomości, aby w raz z innymi śpiącymi obudzić się właśnie w tych czasach. (Teoria Holonów i reinkarnacja). Naprawdę, dopiero za kilkanaście, kilkadziesiąt lat zdamy sobie sprawę jak bardzo jesteśmy teraz zacofani i będziemy zdumieni jak wielki przeskok świadomości się dokonał. Prawdziwy Cud.
Każda z tych rybek była kiedyś dzieckiem. Urodziła się wśród ludzi i żyła swym ziemskim żywotem, sprowadzając kolejne rybki. Jednak, ponieważ świadomość ludzka nie pozwalała się przebudzić, więc zabawa wciąż trwała. Teraz świadomość już pozwala.
Jeszcze jedno porównanie do głowy przyszło. Byliśmy rybkami, bo była epoka ryb. Epoka antagonizmu i dualizmu. Teraz jest epoka wodnika – jedności i świadomości i my staniemy się wodnikiem. Żywą wodą.
Dlatego, Rybeńko Kochana, jeżeli myślisz o tym, aby sprowadzić dziecko na Ziemie lub jesteś w trackie lub już sprowadziłeś to wiedz, ŻE UCZESTNICZYSZ W WIELKIM PLANIE MAJĄCYM NA CELU PRZEBUDZENIE RODZAJU LUDZKIEGO I nie patrz na dzieci jak na wynik twego wytrysku i jej jajeczkowania. To część świętego cyklu i każdy z nas bierze w tym DOBROWOLNIE, choć nie każdy jeszcze świadomie udział. Wiem, na początku może Cię rozśmieszyć taka wiadomość, ale wierzę, że kiedyś rozpoznasz to, jako coś przecudownego.
Wiedz też, że każdemu należy się szacunek i że pokój płynie z przestrzegania pewnych praw, na przykład hierarchii rodzinnej. I przestrzeganie tych praw nie jest przymusowe… po prostu nie da się inaczej… czasy przymusów i nakazów właśnie mijają. A prawa będziemy z radością i gorliwie przestrzegać. Niezbędna ku temu świadomość pojawiać się będzie właśnie dzięki temu, że będą się rodzic świadome dzieci u świadomych rodziców. Że dzieci będą robić jeszcze lepszą robotę, jeszcze lepsze rzeczy niż rodzice. A wszystko to będzie się odbywać w miłości i pokoju. Dlatego rodzina jest tak ważna, bo to ona jest kolebką normalności. Rodzina to związek ludzi, którzy wspólnie wychowują w miłości i szacunku dzieci. Ręce przecz od tej świętości. Religijny formalizm i bigoteria robi niedźwiedzią przysługę tej komórce. Zostawcie rodzinę w spokoju. Nie uzurpujcie sobie praw do niej a my nie dajmy się zniechęcić do niej. Każdy związek, który połączy się przez narodzenie dziecka jest już rodziną. Świętością.
Zwróć uwagę, jakimi intencjami się kierujesz decydując się na dziecko. Nigdy nie myśl, że coś już przepadło, czy jest na coś za późno. Zawsze możesz zmienić kierunek i jakość przepływu energii i każda, nawet najbardziej patologiczna rodzina może zostać uzdrowiona, jeśli wszystko zostanie dobrze zrozumiane. Jeśli prawo wzajemnego szacunku i starszeństwa będzie zachowane. Miłość popłynie każdym korytem i go oczyści. Wystarczy skierować Jej oczyszczający i użyźniający strumień… to do tych, co czytając ten tekst stwierdzą, że popełnili błędy „nie do odwrócenia” – nie ma takiej rury, której by nie można było odetkać;) wystarczy zmienić tok myślenia, postrzegania.
Uf, a myślałem, że pisząc o dzieciach nie wejdę w tematy duchowe, ale nie da się, bo to początek i koniec naszej wyprawy ziemskim życiem zwanej. Początkiem są narodziny a końcem etapu ziemskiego życia jest doświadczenie przejścia zwane śmiercią. A tego to też się boimy i o tym też sobie popiszę.
Z pozdrowieniem
Kris
PS. Szacunek jest niesamowity. Szacunek to balsam na każdą ranę, na każdą sytuację. Jeżeli coś szanujesz, dajesz mu prawo być takim, jakim jest. Wtedy działasz w jedności z Kosmosem. Wtedy naprawdę żyjesz.
---
Drogowskaz - do świadomego Życia...
Oridea.net - Inspiracje
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Dekoracje na przyjęcie dla dzieci
Autorem artykułu jest Katarzyna Kaleta
Każde dziecko chce, aby dzień jego urodzin był wyjątkowy. Zadbaj więc o to, aby takim go zapamiętało. Postaraj się przygotować mieszkanie na ten szczególny dzień.
Najważniejsze.
Opróżnij pokój z rzeczy które łatwo można popsuć, zbić lub ubrudzić. Wynieś także niepotrzebne meble lub kwiat...
Każde dziecko chce, aby dzień jego urodzin był wyjątkowy. Zadbaj więc o to, aby takim go zapamietało. Postaraj się przygotować mieszkanie na ten szczególny dzień.
Najważniejsze.
Opróżnij pokój z rzeczy które łatwo można popsuć, zbić lub ubrudzić. Wynieś także niepotrzebne meble lub kwiaty. Im mniej rzeczy tym lepsza zabawa dla dzieci i większy spokój dla Ciebie.
Udekoruj pokój.
Miejsce, w którym będą dzieci postaraj się wyjątkowo ozdobić: zawieś balony lub serpentyny, albo zrób ozdobne sznureczki do których poprzywiązuj cukierki i zawieś je w oknach jako słodkie zasłonki ( sprawdza się raczej przy starszych dzieciach, młodsze mogą pozbawić Cię karnisza), możesz także wykorzystać lampki choinkowe lub dekoracyjne motywy wycięte z papieru.
Udekoruj stół.
Możesz wykorzystać ozdobne serwetki, ale także możesz wyciąć serwetki z papieru kolorowego lub bibuły. Najlepiej także przygotuj zastawę z nietłukących się materiałów. A wszystkie przekąski zrób niewielkich rozmiarów, tak aby dzieci
mogły je zjeść na jeden raz.
Przygotuj kotyliony
z imionami zaproszonych gości. Nie wszystkie dzieci sie znają, łatwiej będzie im się do siebie zwracać. Przy młodszych dzieciach weź pod uwagę, że nie wszystkie dzieci umieją czytać, więc zrób kotyliony obrazkowe np. ze zwierzętami lub postaciami z bajek.
Wymyśl temat
Możesz także spróbować zorganizować przyjęcie tematyczne, wtedy też postaraj się udekorować pokój w nawiązaniu do tematyki. Może to być:
-dziki zachód (tradycyjny, ale chyba niezbyt popularny obecnie, akcesoria kowbojów i indian),
-czarodziejska szkoła ( na fali popularności pewnego Harrego),
-różowe przyjęcie dla ksieżniczek (dziewczynki będą zachwycone),
-męskie przyjęcie dla twardzieli ( z mnóstwem konkursów sprawnościowych, najlepiej z dekoracją z siatki maskującej:).
Pomysłów jest wiele wszystko zależy od zainteresowań dziecka i jego przyjaciół. Warto także zaangażować dzieci w prace przygotowawcze. Na pewno sprawi im to przyjemność i będą dumne, że same potrafią zadbać o swoich gości.
---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
środa, 15 czerwca 2011
Wpływ muzyki na rozwój dzieci
Autorem artykułu jest Beata Kołodziejczyk
Okazuje się, że poprzez muzykę bardzo wcześnie możemy wspierać i stymulować zmysły dzieci, a przez to rozwijać ich wrodzone talenty. Odpowiednio dobrana muzyka pozytywnie oddziałuje już na dziecko w łonie matki, które od dwudziestego szóstego tygodnia słyszy rytm i melodię!
Nikt już dzisiaj nie kwestionuje, że muzyka wpływa na nasze nastroje i emocje, uspokaja, poprawia nastrój i rozładowuje stres, albo irytuje, pobudza agresje. Okazuje się, że poprzez muzykę bardzo wcześnie możemy wspierać i stymulować zmysły dzieci, a przez to rozwijać ich wrodzone talenty. Odpowiednio dobrana muzyka pozytywnie oddziałuje już na dziecko w łonie matki, które od dwudziestego szóstego tygodnia słyszy rytm i melodię!
Naukowcy, m.in. otolaryngolog prof. Alfred Tomatis, którzy badali wpływ muzyki na człowieka stwierdzili, że muzyka stymuluje rozwój mózgu i układu nerwowego. Muzyka słuchana w dzieciństwie ma wpływ na odbieranie bodźców dźwiękowych w ciągu całego życia, pomaga budować neuronalne drogi, które mają wpływ na naukę języków (także obcych), rozwój pamięci i poczucia przestrzeni. Odpowiednia muzyka poprawia koncentrację, powoduje wzrost kreatywności i zapamiętywania, ułatwia naukę czytania i pisania, podwyższa motywację, opóźnia objawy zmęczenia, harmonizuje napięcia mięśniowe, poprawia koordynację ruchową.
Terapeuci polecają wszystkim codzienne słuchanie muzyki. Okazało się, iż najlepiej stymulują mózg utwory Mozarta (stad termin „Efekt Mozarta” wprowadzony przez Dona Campbella) i chorał gregoriański – poprawiają także pamięć i koncentrację. Muzyka baroku - Vivaldiego, Telemanna, Bacha – wspomaga i przyspiesza proces przyswajania wiedzy. Utwory Beethovena, Vivaldiego, Straussa harmonizują i integrują rytm pracy serca i mózgu.
Tym, którzy mają problemy ze słuchaniem muzyki klasycznej poleca się korzystanie z dźwięków natury - śpiewu ptaków, szumu wodospadu, potoku górskiego, fal morskich.
Dzieci mogą słuchać odpowiedniej muzyki podczas zabawy lub odrabiania lekcji. Najmłodsze chętnie zasypiają przy kołysankach. Bada się także wpływ muzyki podczas snu, a dotychczasowe wyniki zachęcają także do takiej formy stymulowania naszego mózgu i układu nerwowego.
---
Beata Kołodziejczyk
KREATYWKA - Pracownie Dziecięcych Marzeń- rozwojowe zajęcia z muzyką dla niemowląt i małych dzieci, Koncerty Dziecinnie Proste
(fem)portal ekobiety.pl
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Przemoc
Autorem artykułu jest Katarzyna Tokarczyk
Pamiętam jak rozpaczliwie prosiłam moich kolegów, którzy jak to się mówi robili w reklamie, żeby zrobili kampanię przeciw przemocy dzieci nad rodzicami.
Pamiętam jak rozpaczliwie prosiłam moich kolegów, którzy jak to się mówi robili w reklamie, żeby zrobili kampanię przeciw przemocy dzieci nad rodzicami.
-Kto zrobi reklamę społeczną w obronie rodziców nad, którymi znęcają się ich nieletnie dzieci?- Pytałam.Kiedy mimo jak mi się przynajmniej wydawało robiłam wszystko, żeby było dobrze.
Nie doczekałam kampanii przeciw znęcaniu się nad rodzicami i pewnie nie doczekam, za to ostatnio w Poznaniu widziałam na mieście plakaty z informacją -KOCHAM, NIE BIJĘ- na bilbordzie, oprócz tekstu, było jeszcze zdjęcie kochającej się rodziny. Mam nadzieję, że nikt przy okazji nie pomyślał, że jak nie kocha to, nie bicie go nie obowiązuje i znaczy, że może bić.
Ne bijmy dzieci, rodziców, kolegów, psów, kotów i innych zwierząt bez względu na to czy je kochamy czy nie, bez względu na rozmiar swojej siły czy bezradności.
Nie bij, nawet nie trzepnij, nie wściekaj się, nie okazuj złości, panuj nad sobą.
Tak, łatwo powiedzieć, czy napisać, ale zrobić kiedy człowiek zostaje doprowadzony przez dziecko do ostateczności, nawet jak się uda, jest rtudniej? Kiedy świat na około, na co dzień, jest delikatnie ujmując wkurzający. Stresujemy się w pracy, na ulicy, na zakupach i kiedy wyjmujemy ze skrzynki na listy, rachunki ,a wolelibyśmy pozdrowienia od przyjaciół z ciepłych krajów z załączonym zaproszeniem. Kiedy czas pędzi tak, że nie zdążymy rozwiązać jednych dzieckich problemów, a już są nowe, i jeszcze nowsze. Co zrobić, kiedy jesteśmy tylko ludżmi i przestaje to brzmieć dumnie, bo zwyczajnie po ludzku mamy wszystkiego dość? Fachowcy radzą odpowiednie odżywianie jogę, medytację, samodzielne ćwiczenia na siłowni lub grupowe zajęcia w klubie fiitnes. Można też nabyć drogą kupna duży worek treningowy z rękwicami bokserskimi w komplecie. I wzorem wielu amerykanów walić w niego dla odprężenia w domowym zaciszu. Problem jest poważny i na tyle powszechny, że trzeba o tym pomyśleć i coś postanowić. Jak długo jednak byśmy nad tym nie rozmyślali i co byśmy nie postanowili, dwie rzeczy są pewne. Jesteśmy tylko ludżmi i... coś musimy z tym zrobić. Oczywiście nie z tym, że jesteśmy ludżmi tylko z naszymi reakcjami na to co(lub kto) nas wkurza.
Są dziś takie trendy, żeby dzieciom poświęcać ja najwięcej czasu, tłumaczyć i odpowiadać zawsze kiedy dziecko zapyta – po co, czy dlaczego?
Dobrze jest tłumaczyć zawsze, wszystko, nawet kiedy dziecko pyta dlaczego dodajemy przecieru pomidorowego do zupy, która ma być pomidorowa. Przy okazji, mam wrażenie, że ta telewizyjna reklama popularnego przecieru pomidorowego próbuje na nas wymusić, nie tylko kupno przecieru. Jeśli przesadzam, to pewnie dlatego, że czuję się osaczona narzucaniem mi co mam robić.
Teoretycznie, dobrze jest wszystko tłumaczyć, aż do pozytywnego skutku i to nie tylko dzieciom. Mimo, że nie ma wcale pewności, że zrozumieją. Dobrze by było tłumaczyć, tylko kto ma na to czas. Jesteśmy tylko ludżmi,a rzeczywistość dziś często jest taka, że jak jesteśmy rodzicami pracującymi, to pracujemy do upadłego, jak nie pracujemy to zajęci jesteśmy szukaniem pracy, albo zamartwiamy się jak utrzymać rodzinę i nie mamy głowy, ani cierpliwości dla dzieci. Poczucie winy z tego powodu, wzmacniane często komentarzami dziadków i innych życzliwych przecież części rodziny dodatkowo odbiera nam siły i chęci.
Co zatem zrobić, aby bycie rodzicem i dzieckiem nie było smutną, uciążliwą koniecznością?
Moim zdaniem, nie ma zasad, które pasowałaby do wszystkich dzieci i rodziców. To co jednym służy innym może korzyści nie przynieść, a czasem nawet szkodę.
Uczymy się naszych dzieci krok po kroku, rok po roku. Może nawet dojść do sytuacji, że będziemy wiedzieć dokładnie czego im trzeba i co dla nich dobre kiedy same będą już rodzicami. Ale wtedy będziemy już dziadkami.
Taak podręczników-poradników jest, jakby coraz więcej, a problemów do rozwiązania wcale nie ubywa i nie maleją.
Co robić? Zapytałam kiedyś w towarzystwie, mocno sfrustrowana zachowaniem mojego dziecka.
Kochać-odpowiedziała mi jedna z koleżanek mądra mama po przejściach-kochać.
Kochać i... . Ale o tym potem.
---
KaT - Katarzyna Tokarczyk
Na szlaku życia.
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)